poniedziałek, 31 października 2011

Los Tiburones

Muszę przyznać, że pomimo faktu, że spodziewałem się odrobiny odmienności po Hiszpanach, jest kilka rzeczy które mnie zaskoczyło. Już na samym początku przeżyłem niemiłą niespodziankę, gdy chciałem ugotować jeden z pierwszych obiadów. Po zakupach, przygotowaniach, myciu naczyń i takich tam rozbijam jajko a tam...


GOTOWANE! No kto by pomyślał, że jak kupię najtańszy sześciopak jajek to może mi się trafić taka niespodzianka. Patelnia nagrzana, kurczak już czeka, frytki coraz gorętsze a ja biedny z ugotowanym jajkiem ;c. Na dodatek, ja to nawet nie lubię jajek za bardzo. Niby wiem jak jest "gotowane" po hiszpańsku i w ogóle, ale jeszcze raz: no kto by się spodziewał? Na pewno nie ja.

Druga niemiła niespodzianka to fakt, że w każdym mieszkaniu jest szalony JUNKERS, który grzeje wodę i wygląda to tak, że można albo puścić z kranu wrzątek (naprawdę) albo lodowatą wodę niepodgrzaną nawet o pół stopnia. Gdy próbowaliśmy ustawić to urządzenie tak, żeby jakoś działało to zepsuło się zupełnie i czekaliśmy dwa tygodnie na wymianę. Nowy nie działa dużo lepiej, ale czasem można przez kilka sekund puścić ciepłą (nie gotującą się) wodę.

Trzecia niespodzianka to święto Las Fallas, które odbędzie się co prawda dopiero na wiosnę, ale już organizowane są pokazy kukieł i rzeźb, które w trakcie uroczystości zostaną spalone.



W sumie, każdy ze swoją kukłą może sobie zrobić co chce, ale przykro trochę jak pomyślę, że ktoś robi takie rzeźby i męczy się, żeby potem to spalić. O co w ogóle chodzi? Szaleni Hiszpanie.

Żeby nie było, że jestem taki zbulwersowany i tylko chodzę po Walencji i się wszystkiemu dziwię, pokażę Wam kilka teraz kilka fotek z wyjścia do oceanarium, które nie zbulwersowało mnie ani trochę. Podobało mi się nawet! Na początek tańczące kraby (no ok, na zdjęciu nie tańczą, ale uwierzcie że tańczyły):


Zaraz potem chwila grozy z ogrooomnym rekinem. Można nawet zapłacić za noc z rekinami i spać w tunelu pod ich akwarium!


Na koniec jednak sympatyczne tańce z delfinami, które lubi chyba każdy:



A jak ktoś nie lubi delfinów to specjalnie dla niego, pozostawiający dobre wrażenie, DINOZAUR:


Buziaki!

1 komentarz:

  1. Jaja jajami (chociaż w sumie trochę ich tam pojadłam w wakacje i nigdy na takie nie trafiłam :D), za to sok pomarańczowy można ze spokojem kupić najtańszy, a i tak będzie lepszy od najdroższego polskiego (to w ramach narzekania na nasz kraj :>). I zazdroszczę pogody :c

    OdpowiedzUsuń