poniedziałek, 16 stycznia 2012

Blue Monday

Tak, wiem, nie dzieje się tu nic - ostatnio nie mam zbyt na to czasu, a jeśli mam wolny czas to nie robię nic aż tak godnego uwagi. Staram się oszczędzać pieniądze, żeby wakacje w pracy zrobić sobie już od marca i móc wrócić na chwilę do Polski podczas spring break, a dieta skutecznie ogranicza mi możliwość robienia zdjęć ładnych, słodkich rzeczy. Czasami jednak (kosztem nie pójścia na jedno z czterech godzinnych seminariów, zaczynają się o 9, kończą o 17, pomyślcie ile mam przerw i po co mam tyle siedzieć w szarym budynku na Oxford Street :() zdarza mi się wykroczyć poza dzienny limit >1000 kcal, poświęcić się! No cóż, zazwyczaj czuję się wtedy za głupio,żeby robić zdjęcia (tak było w meksykańskiej Wahace, która ma swoje restauracje w kilku miejscach w Londynie, polecam!), ale w moim ulubionym Breakfast Club mogę zrobić mały wyjątek. Smacznego!





2 komentarze:

  1. och breakfast club jest wspaniale! trafilam tam kiedys przypadkiem bedac w Londynie, na pewno tam wroce!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pysznie wygląda ten burger i tortilla. A co do postów to błagam o więcej! :)

    OdpowiedzUsuń