środa, 7 grudnia 2011

W grudniu po południu

Co można robić w grudniowe popołudnie w Walencji? Zwłaszcza gdy cały tydzień jest wolny od pracy, bo Hiszpanie obchodząc święta we wtorek i czwartek nie wyobrażają sobie chodzenia do szkół/biur co drugi dzień? O, na przykład porzucać frisbee, powspinać się na sztucznej wspinaczkowej ścianie, a potem iść do kina 3D na film o teleskopie Hubble'a (chociaż ten akurat jest w 2D). Tak też właśnie zrobiłem wczoraj, czyli w Święto Hiszpańskiej Konstytucji - 06.12.


Tak wygląda plac w byłej-rzece-obecnie-parku Turii, gdzie rzucaliśmy plastikowym kółkiem. Niestety, raz trafiłem w pana rowerzystę i nie był wcale zadowolony. Na dodatek drugi raz przytrafiła mi się niezręczna sytuacja z hiszpańskimi dziećmi. To straszne, gdy ładnie odpowiadasz "hola" na zaczepkę trzyletniego chłopca, a potem on mówi po hiszpańsku coś w stylu "oaosjsgafdhfgajkgdgvdfada, vale?" i musisz się uśmiechnąć i uciekać. Za to niesmak po tej krótkiej rozmowie poprawiał stale nostalgiczny obraz fontanny:


Później udaliśmy się w kierunku najnowszej części Walencji - miasta sztuki i nauki. Tam jako posiadacz rocznego karnetu mogę korzystać ze wszystkich atrakcji bez ograniczeń, więc oceanarium, wielkie kino, muzeum nauki czy inne ciekawostki nie mają przede mną tajemnic. Wybraliśmy kino i choć próbowałem ze wszystkich sił nakłonić ludzi do pójścia na film o latających dinozaurach, nie udało się i musiałem zadowolić się projekcją o naprawianiu teleskopu Hubble'a, po której - jak zwykle w takich momentach - czułem się mały i przerażony ogromem świata. Za to samo miasto nauki i sztuki prezentuje się ładnie:


Kino w budynku Hemisferic:


I większa część miasteczka widziana z lotu ptaka:


Na koniec, chociaż w Hiszpanii nie obchodzą mikołajek i dają sobie prezenty dopiero za miesiąc, w czasie święta trzech króli, to ja sam kupiłem sobie wspaniały podarunek - na więcej nie było mnie stać - i uwieczniłem najszczęśliwszy moment dnia (po jego zjedzeniu) z zadowoloną serwetką:


To by było na tyle. W przyszłości na pewno będzie jeszcze o atrakcjach Ciudad de las Artes y las Ciencias, bo w końcu ma się VIPowskie wejście, a także coś o parku w opuszczonej przez wodę rzece, bo to ciekawostki regionu w którym mieszkam. Buziaki.

1 komentarz:

  1. No wreszcie coś nowego z Hiszpanii! :D
    Dzięki Maćku za przywoływanie wspomnień z cudownych 3 tygodni jakie spędziłam w Walencji i oglądanie zdjęć z miejsc znanych lub tylko widzianych, ale czekających na zobaczenie w przyszłości. Uśmiecham się do każdego zdjęcia szerzej niż ta serwetka :D
    Pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń