czwartek, 15 grudnia 2011

HOME






aha,aha - jestem w Polsce! A że mój dom jest jednym z najładniejszych obiektów do fotografowania spodziewajcie się zasypu zdjęć, nie żartuję.

piątek, 9 grudnia 2011

Baby, it's cold outside

Nie umiem pisać super-szałowych notek i dodawać do nich super-szałowych zdjęć, z kilku powodów:
a) jest zimno i odmarzają mi paluszki
b) ciemno robi się o 15:30
c) jestem zbyt zajęta dorosłym życiem - czyt. robieniem prania i kupowaniem prezentów świątecznych (w poniedziałek przyjeżdżam do Polski)
d) wstydzę się robić zdjęcia. Serio.

Dlatego też wybaczcie, ale znów wrzucam tu nic innego jak tylko przypadkowy zbiór zdjęć i enigmatyczne podpisy - poprawię się kiedyś, obiecuję! A może Wy chcielibyście poczytać o czymś konkretnym? Czekam na 1500 propozycji!




Lunch w Hyde Parku






Na horyzoncie Winter Wonderland - gdzie za jedyne 12,50 możesz pojeździć na łyżywach,juhu!



Najbrzydszy budynek na Oxford Street - kwatera głowna mojej szkoły. Już od następnego trymestru będę mieć tam zajęcia w poniedziałki. Optymistycznie.




A to już najładniejszy wg mnie dom handlowy w Londynie - Liberty i kwiaty przy wejściu.




Świąteczna witryna Liberty.





Świąteczne dekoracje na Carnaby Street.




Pecan Pie na deser.





Ładna witryna cukierni na Soho.

środa, 7 grudnia 2011

W grudniu po południu

Co można robić w grudniowe popołudnie w Walencji? Zwłaszcza gdy cały tydzień jest wolny od pracy, bo Hiszpanie obchodząc święta we wtorek i czwartek nie wyobrażają sobie chodzenia do szkół/biur co drugi dzień? O, na przykład porzucać frisbee, powspinać się na sztucznej wspinaczkowej ścianie, a potem iść do kina 3D na film o teleskopie Hubble'a (chociaż ten akurat jest w 2D). Tak też właśnie zrobiłem wczoraj, czyli w Święto Hiszpańskiej Konstytucji - 06.12.


Tak wygląda plac w byłej-rzece-obecnie-parku Turii, gdzie rzucaliśmy plastikowym kółkiem. Niestety, raz trafiłem w pana rowerzystę i nie był wcale zadowolony. Na dodatek drugi raz przytrafiła mi się niezręczna sytuacja z hiszpańskimi dziećmi. To straszne, gdy ładnie odpowiadasz "hola" na zaczepkę trzyletniego chłopca, a potem on mówi po hiszpańsku coś w stylu "oaosjsgafdhfgajkgdgvdfada, vale?" i musisz się uśmiechnąć i uciekać. Za to niesmak po tej krótkiej rozmowie poprawiał stale nostalgiczny obraz fontanny:


Później udaliśmy się w kierunku najnowszej części Walencji - miasta sztuki i nauki. Tam jako posiadacz rocznego karnetu mogę korzystać ze wszystkich atrakcji bez ograniczeń, więc oceanarium, wielkie kino, muzeum nauki czy inne ciekawostki nie mają przede mną tajemnic. Wybraliśmy kino i choć próbowałem ze wszystkich sił nakłonić ludzi do pójścia na film o latających dinozaurach, nie udało się i musiałem zadowolić się projekcją o naprawianiu teleskopu Hubble'a, po której - jak zwykle w takich momentach - czułem się mały i przerażony ogromem świata. Za to samo miasto nauki i sztuki prezentuje się ładnie:


Kino w budynku Hemisferic:


I większa część miasteczka widziana z lotu ptaka:


Na koniec, chociaż w Hiszpanii nie obchodzą mikołajek i dają sobie prezenty dopiero za miesiąc, w czasie święta trzech króli, to ja sam kupiłem sobie wspaniały podarunek - na więcej nie było mnie stać - i uwieczniłem najszczęśliwszy moment dnia (po jego zjedzeniu) z zadowoloną serwetką:


To by było na tyle. W przyszłości na pewno będzie jeszcze o atrakcjach Ciudad de las Artes y las Ciencias, bo w końcu ma się VIPowskie wejście, a także coś o parku w opuszczonej przez wodę rzece, bo to ciekawostki regionu w którym mieszkam. Buziaki.

sobota, 3 grudnia 2011

I'll be home for Christmas

Ostatnie tygodnie mojego zycia były raczej przepełnione pracą, nauką i odliczaniem dni do przyjazdu do domu (jeszcze 9), więc nie działo się podczas nich nic godnego wspomnienia (oprócz fałszywego alarmu, że jestem na blogu Kasi Tusk - ponoć kiedy o tym usłyszałam, otworzyłam tylko oczy i spytałam "czy dalej śnię?", moje życie byłoby wtedy totalnie spełnione). Obiecałam sobie, że czekając na moją cudowną popołudniową zmianę (16:30-23) nie będę tylko spać i gapić się w sufit, więc jednak coś tu wstawiam - świąteczne zdjęcia, które robiłam dla mamy, więc są nieobrobione, rozmazane i ogólnie brzydkie (nie to, żeby moja mama robiła brzydkie zdjęcia, ale jest moją mamą, więc na pewno wszystko mi wybaczy)










(ale za to caly przyszly tydzien mam wolny - według mojego uniwersytetu to,ze trymestr ma 10 tygodni znaczy tak naprawdę, że ma 8, w porywach 8,5)